Forum White Dragons Strona Główna  
 FAQ  •  Szukaj  •  Użytkownicy  •  Grupy •  Galerie   •  Rejestracja  •  Profil  •  Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości  •  Zaloguj
 Biały Smok Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Yohu
Smok



Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 19:02, 24 Mar 2008 Powrót do góry

Dawno, dawno temu, gdy świat był jeszcze bardzo młody, wszystko wyglądało inaczej. Zieleniły się piękne lasy, łąki jak miękkie kolorowe dywany porośnięte były roślinami, których dziś nie ma w żadnym podręczniku. Morza i oceany szumiały wspaniale nucąc, teraz już zapomniane, prastare pieśni. Wody były tak przejrzyste, że tylko największe głębiny, nie pokazywały swej piękności. Powietrze było czyste jak kryształ, niebo bardziej błękitne niż można sobie wyśnić w najbardziej nierealnych snach. Nawet czas biegł inaczej.
Świat ten zaludniały najróżniejsze istoty, po których dzisiaj już nie ma śladu. Wszystkie te stworzenia, choć mówiły w różnych językach, rozumiały się wzajemnie. W tych pięknych czasach istniały trzy przedmioty, o które nieustannie wałczyły żyjące wtedy plemiona. Te trzy rzeczy były niebezpieczne, a zarazem posiadały cudowną moc. Tworzyły jedną całość i chociaż każda z osobna miała potężną silę, razem były niezwyciężone.
Opończa, pierścień i miecz, trzy niezwykłe przedmioty miały swych opiekunów, zwanych Białymi Smokami, którzy chronili je, by nie dostały się w niepowołane ręce. Strażnicy magicznych przedmiotów byli zakonnikami. Nazywali się tak, jak pierwsza powstała na świecie istota.
Jak głosi prastara legenda, wraz z powstaniem świata pierwszym stworzeniem, które się narodziło, był ogromny śnieżnobiały smok. Był on najmądrzejszą i najpotężniejszą istotą, jaką nosiła ziemia. Pomagał tym, którzy potrzebowali jego pomocy lub rady. Żył długie wieki, a świat się rozwijał, ale i dla potężnego smoka musiał przyjść koniec. Słabł z roku na rok. W dzień, w którym jego śmierć miała nastąpić odwiedził go stary mnich, który z wielkim żalem patrzył jak najwspanialsza istota powoli gaśnie. Zaczął użalać się nad sobą i całą resztą świata. Wszystkie żywe istoty miały przecież w smoku oparcie i pomoc. Jak bez niego miałby sobie radzić świat? Wtedy smok odezwał się, jakby znał myśli starca.
– Mam jeszcze dość sił, aby oddać swoją moc, po to, aby wraz ze mną ona nie zginęła.
- O czym ty mówisz? – spytał zasmucony mnich.
– Ściągnij z pleców swoją opończę i rozłóż ją na ziemi – rozkazał smok.
Mnich bardzo zdziwiony rozłożył swój płaszcz przed smoczymi łapami.
– Teraz wyjmij miecz z pochwy i połóż go na opończy – padł kolejny rozkaz. Zakonnik posłusznie go wykonał. Smok wydał trzecie polecenie:
– Ściągnij z palca pierścień i połóż go koło miecza. – Starzec chciał spytać, po co to wszystko, ale zabrakło mu odwagi, więc i pierścień spoczął na opończy.
Gdy tylko mnich odsunął się, rozbłysło oślepiające światło. Nic nie można było zobaczyć, ale po pewnym
czasie oczom starca ukazały się rozłożone wcześniej przez
niego rzeczy, które otaczała jasna poświata, natomiast smok wyglądał na bardzo słabego. Jeszcze raz rozbłysło białe światło, a starzec usłyszał w swoim wnętrzu głos:
- Odtąd będziesz stróżem potężnej mocy Białego Smoka!
Dopiero wtedy mnich obudził się z dziwnego transu. Przed nim leżał martwy smok, a przed jego wielkimi, nieruchomymi łapami trzy rzeczy należące do zakonnika. Starzec wziął je i powędrował przed siebie opuszczając zakon, do którego należał. Założył własne zgromadzenie, które przyjęło nazwę Zakonu Białego Smoka. Ów mnich wybrał swojego następcę, który po jego śmierci przejął tajemnicę, a wraz z nią zwój i klucz. Tak płynęły lata, a pozostawiona przez Białego Smoka moc, była chroniona przez tajemniczy zakon.
Wróćmy jednak do czasów trochę późniejszych. Wśród istot zamieszkujących ziemię, było bardzo waleczne i szlachetne plemię Grzymów. Mieszkali oni w głębokich lasach. Nie lubili gości, którzy na ich terytorium burzyli istniejący porządek. Dla nich byli bezlitośni. Za to z chęcią przyjmowali podróżnych, którzy z szacunkiem odnosili się do panujących tu leśnych praw. Wojownicy z tego plemienia doskonale władali wszelkiego rodzaju bronią. Nazywani byli niewidzialnymi, ponieważ potrafili w sposób niezauważalny przejść cały las. Czasem wykorzystywali to podczas walki. Wtedy niepostrzeżenie przechodzili obok przeciwnika, unikając tym samym walk i potyczek. Potrafili zmieniać swą postać. Raz byli zwierzętami a innym razem roślinami. Rzadko przybierali postać ludzką, ale jeżeli to robili, nikt nie mógł się oprzeć ich wdziękowi i dostojeństwu. W skórze zwierzęcej zaś
wyglądali bardzo groźnie. Śnieżnobiałe zęby były ostre jak szpile, a kły jak dwa długie sztylety. W ich oczach tkwiła dzikość, a sierść była aksamitna jak szary jedwab.
Pewnego dnia niezauważalnie córka wodza Grzymów, została porwana przez Ogry, ich odwiecznych wrogów, którzy natychmiast zażądali spotkania. Wódz Argon, zgodził się pod warunkiem, że zobaczy córkę. Wkrótce miał się dowiedzieć jaka jest cena za wolność jego ukochanej Aradiany.
Nadszedł dzień wyznaczony na spotkanie z porywaczami. Wódz zabrał ze sobą liczną eskortę, której kazał zostać w ukryciu. Sam oczekiwał na spotkanie, a po chwili stanął twarzą w twarz z potężnym Ogrem.
– Wypuść moją córkę! – ryknął Argon.
– Nie tak prędko. Jeśli chcesz ją odzyskać musisz coś zrobić dla mnie – zaśmiał się Ogr. – Przyniesiesz mi opończę, miecz i pierścień Białego Smoka.
Było to zadanie nie do wykonania, nikt bowiem nie wiedział, gdzie zostały ukryte magiczne przedmioty, lecz Argon myślał w tej chwili tylko o córce. Ogry wywiązując się z wcześniejszej obietnicy, przyprowadziły Aradianę. Jej widok przesądził o odpowiedzi wodza.
Po powrocie do domu Argon kazał przygotować się najdzielniejszym wojownikom do podróży.
- Jak chcesz to zrobić Panie? Doskonale wiesz, że nie uda nam się pokonać mnichów i odnaleźć tych rzeczy. – mówili jego poddani, ale on odpowiadał
- Dla mojej Aradiany zrobię wszystko. Nawet to, czego nie można zrobić.
Nazajutrz wyruszyli w drogę. Podróż trwała długo i była bardzo wyczerpująca. Wreszcie dotarli do celu. Do pokonania pozostała im jedynie rwąca rzeka. Właśnie pierwszy wojownik zanurzył nogi w zimnej wodzie, gdy nagle przed nimi pojawił się starzec w białym płaszczu.
– Czemu chcecie wejść na teren klasztoru? Co jest dla was takie ważne, że przemierzyliście taki szmat drogi?
– Chcę was prosić o radę, tak jak kiedyś inni prosili Białego Smoka – odrzekł Argon. Sam nie był pewien co chce naprawdę zrobić.
– Wejdą tylko ci, którym naprawdę na tym zależy, inni zginą w rwących wodach.
Na te słowa Argon zdecydowanym krokiem wszedł do rzeki i już po chwili stanął na jej drugim brzegu. Wielu śmiałków, którzy kochali księżniczkę, poszło w ślad za wodzem. Jednak nie wszyscy z nich przetrwali próbę. Część nawet nie odważyła się wejść do wody, pozostając na brzegu. Starzec poprowadził ich dalej. Byli już pod bramą klasztoru. Wtedy mnich powiedział:
– Zostawcie broń i wejdźcie!
– Dlaczego mamy zostawić tu nasz oręż i wejść bezbronni? – zbuntował się Argon. Wiedział bowiem, że bez broni mieli małe szanse na pokonanie mnichów.
– To miejsce chronione jest magią, jeśli chcesz tam wejść musisz zostawić broń. Jakakolwiek przemoc w tym miejscu groziłaby katastrofą.
Argon wraz z wojownikami posłusznie odłożyli broń. Nadchodziła noc, więc mnich zaproponował im nocleg, obiecując, że zaraz z samego rana będą mogli przedstawić swoją prośbę. Na nic Argonowi przydać się miały wojska, więc gdy głęboka zapadła noc, wziął ze sobą najwierniejszego sługę i rozpoczęli poszukiwania. Przeszli cały klasztor, aż dotarli do ukrytego wejścia, nad którym znajdowało się jakieś dziwne wgłębienie przypominające dziurkę od klucza. To odkrycie podniosło na duchu Argona i jego podwładnego. Szukali dalej. Wodza Grzymów niepokoił brak strażników pilnujących korytarzy, brak zamków a czasem i drzwi. Wędrując tak trafili do wielkiej Sali, gdzie pośrodku w dwóch gablotach leżał klucz i zwój. Argon zauważył, że klucz ma kształt dokładnie taki, jak dziura nad tajnym wejściem. Wzięli go i udali się do ominiętego wcześniej tajemniczego wejścia.
Klucz pasował. Kamienne drzwi otworzyły się cicho. a przed nimi ukazał się głęboki, ciemny tunel. Usłyszeli za sobą kroki. Nie było czasu na odwrót.
– Do środka – szepnął Argon. Weszli w głąb a drzwi, jak zaczarowane zamknęły się za nimi. Na szczęście, tak jak wszyscy Grzymowie doskonale widzieli w ciemnościach.
Tunel był głęboki i wąski. Szli, ocierając się o ściany, bardzo długo W końcu dotarli do wielkiej sali, gdzie zobaczyli coś, co ich przeraziło i na moment odebrało nadzieję. Dopiero teraz zrozumieli, dlaczego wszystko tak łatwo poszło. Przed sobą mieli setki takich samych opończy, mieczy i pierścieni, po które tu przyszli. Gdzieniegdzie stały posągi z mieczami wbitymi w szkielety różnych istot, które prawdopodobnie przybyły tu w tym samym celu co oni. Szkielety te miały na sobie opończe lub pierścienie na palcach.
– Co teraz zrobimy Panie? – jęknął przerażony Grzym do
Argona – Jeśli spróbujemy zabrać jeden z kompletów, a on
będzie niewłaściwy, zginiemy!
– Wątpię, by mnisi ryzykowali odnalezienie oryginału, to musi być podstęp. Pójdziemy dalej.
Zrobili tak, jak zaproponował wódz. Idąc dalej coraz dokładniej przyglądali się wszystkiemu dokoła. Argon myślał o córce. Wiedział, że musi odnaleźć prawdziwe przedmioty Białego Smoka, aby ją uwolnić i tylko to się liczy. Nagle zauważył coś co go zastanowiło. W kącie leżały stare łachmany. Rozwinął je i jego oczom ukazał się cudowny widok: opończa, miecz i pierścień. Patrząc na te rzeczy czuł, całym swoim ciałem, jak wielka moc w nich jest zamknięta.
– Znalazłem! – krzyknął Argon, a podwładny w mgnieniu oka znalazł się przy nim.
– I co teraz? – spytał
– Jeśli weźmiemy te rzeczy pokonamy posągi i będziemy mogli się stąd wydostać – odrzekł Argon, który zabrał opończę i pierścień, a sługa miecz.
Posągi zaczęły ze wszystkich stron nacierać na nich, lecz nie mogły skrzywdzić istot, które posiadały przedmioty obdarowane mocą Białego Smoka. Argon i jego sługa wybiegli z sali pędząc tunelem ile sił w nogach. Kiedy wydostali się z niego spotkali starca, który rzekł:
– Nie możecie oddać tych rzeczy Ogrom. Mają zbyt potężną moc. Pozwolę jednak wam użyć ich przeciw waszym wrogom i uwolnić Aradianę. Musicie jednak złożyć mi przysięgę, że zwrócicie rzeczy z powrotem do klasztoru.
Argon przystał na propozycję mnicha.
– Przysięgam, że zwrócę je, gdy odzyskam córkę – rzekł uroczystym tonem.
Opuścili klasztor wraz z wojownikami i jeszcze tej samej nocy Argon odzyskał córkę dzięki mocy Białego Smoka. Osobiście oddał opończę, miecz i pierścień do klasztoru, tak jak obiecał. Nigdy jednak nie zrozumiał skąd starzec wiedział o Ograch, porwaniu i dlaczego pozwolił mu zabrać, i użyć tego wspaniałego oręża, którego strzegł przez wieki wraz z zakonem Białego Smoka.

Prosze o komentarze Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Damianjop1
Smok



Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 36 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Mrozy

PostWysłany: Wto 14:10, 25 Mar 2008 Powrót do góry

Przyznaj sie że skopiowałeś....Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Yohu
Smok



Dołączył: 02 Mar 2008
Posty: 28 Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 17:28, 25 Mar 2008 Powrót do góry

hehe


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy tematOdpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001/3 phpBB Group :: FI Theme :: Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)